Rogale marcińskie - odsłona II.
Cztery dni wolne za mną. Dzisiaj ostatni dzień, kiedy człowiek może polenić się, ale i tak z tyłu głowy już myśli o pracy. To jest załamujące jak ten czas szybko leci. Weekend zleciał błyskawicznie, bo weekend upłynął mi na pieczeniu rogali, wczoraj wypad do Gdańska okazał się jakimiś zbiegami okoliczności, w dodatku niesprzyjającymi. Skończyło się na tym, że wizytę w Gdańsku zakończyłam na dwugodzinnej wizycie w Galerii Bałtyckiej ;) Kolejne kilkanaście dni intensywnej pracy, szkolenia, uczelni, a potem trzydniowy wypad w nieznane, ale ze znanym :)
W zeszłym roku przerażało mnie zrobienie tych rogali. Drżenie rąk, kurczowe trzymacie się przepisu, a potem nieziemska satysfakcja, że się udało. Za to w tym roku, w sobotę z uśmiechem na twarzy stanęłam w kuchni i zaczęłam pracę nad najbardziej pracochłonnymi rogalami, ale jakże pysznymi! W tym roku udały się tak samo pysznie jak w zeszłym, satysfakcja gwarantowana :) Rogale św. Marcina, 11 listopada - w końcu o czasie udało się je zrobić :)
Rogale marcińskie - odsłona II.
Składniki na ciasto drożdżowo – francuskie:
1 szklanka ciepłego mleka + 2 łyżki
50g świeżych drożdży
1 jajko
3,5 szklanki mąki pszennej
3 łyżki cukru
szczypta soli
200g masła w temperaturze pokojowej + 2 łyżki
Drożdże rozkruszamy do miseczki, posypujemy łyżeczką cukru i wlewamy dwie łyżki mleka. Odstawiamy, aby ruszyły na 15 minut. Mąkę pszenną mieszamy z drożdżami, dodajemy resztę składników, mieszamy, a pod koniec dodajemy 2 łyżki rozpuszczonego masła. Wyrabiamy ciasto, bardzo krótko – tylko do połączenia składników; powinno pozostać lepiące i zimne. Formujemy z niego prostokąt, owijamy szczelnie folią i chłodzimy w lodówce przez około 1 godzinę.
Schłodzone ciasto przekładamy na stolnicę i rozwałkowujemy w prostokąt o wymiarach 30 x 15 cm, tak, aby krótsze strony stanowiły górę i dół. Całą ilość masła z przepisu rozsmarowujemy równomiernie na cieście (zostawić 1/2 cm marginesu wokół). Składamy 1/3 ciasta do góry, następnie składamy dolną część tak, by przykryła te złożenia (tak, jak składamy kartkę papieru). Dobrze kleimy brzegi i delikatnie rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach 25 x 17 cm używając jak najmniejszej ilości mąki do podsypywania.
Składamy tak jak poprzednio i schładzamy przez 45 minut w lodówce. Proces wałkowania i składania powtarzamy 3 razy, chłodząc ciasto między wałkowaniami przez 30 minut. Po ostatnim rozwałkowaniu i złożeniu, ciasto dobrze owinąć folią spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum 5 godzin, a najlepiej na całą noc.
Wyjmujemy z lodówki na 20 minut przed robieniem rogalików.
Nadzienie:
300 g białego maku
100 g masy marcepanowej
3/4 szklanki cukru pudru
100 g orzechów włoskich
100 g migdałów
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
3 łyżki jogurtu naturalnego
3 podłużne biszkopty, pokruszone na okruszki
Ponadto:
1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania
Mak sparzyć gorącą wodą, po 15 minutach odcedzić i osączyć. Mielimy dwukrotnie w maszynce razem z migdałami. Masę marcepanową rozetrzeć mikserem z cukrem pudrem, dodajemy zmielony mak z bakaliami, okruszki biszkoptowe i posiekaną skórkę pomarańczową. Dobrze mieszamy, dodajemy jogurt naturalny – ale tylko tyle by uzyskać dość zwartą, ale plastyczną masę. Masa nie powinna być zbyt płynna, ani zbyt twarda (reguluje się jej konsystencję dodając stopniowo jogurt).
Ciasto na rogaliki wałkujemy na prostokąt o wymiarach mniej więcej 65 x 34 cm i kroimy na 12 trójkątów (o długich bokach). Rozsmarowujemy nadzienie zostawiając mały margines na wszystkich bokach trójkąta – zwijać rogaliki zaczynając od najszerszego boku, w kierunku wierzchołka. Ułożyć na blaszce, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na około 40 – 50 minut lub do podwojenia objętości.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Wyrośnięte rogale smarujemy jajkiem roztrzepanym z mlekiem i pieczemy około 20 minut, aż się ładnie zezłocą. Wyjmujemy na kratkę i jeszcze ciepłe polewamy lukrem,.
Lukier:
1 szklanka cukru pudru
2 – 3 łyżki gorącej wody
Składniki rozetrzeć w naczyniu grzbietem łyżki, do gładkości. Gęstość lukru regulować dodatkiem wody lub cukru pudru. Smacznego!
Smacznie wyglądają bym częstowała się tylko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
świetnie ci wyszły, na robiłaś tak dużo, że chętnie Ci podwędzę kilka:D
OdpowiedzUsuńSporo upiekłaś! Musiały być pyszne!
OdpowiedzUsuńAleż one wyglądają bosko:) Aż zgłodniałam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszły a jak dużo ich. Porywam jedego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Wyglądają apetycznie ! Jakby coś zostało to ja bardzo chętnie.......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja robiłam swoje po raz pierwszy, ale nie ostatni bo są pyszne. Twoje wyglądają rewelacyjnie :-) pozdrowionka :-)
OdpowiedzUsuńCzy Ty też nie masz litości i musisz kusić tymi rogalami:)?i jeszcze taką masę fotek dodałaś:)
OdpowiedzUsuńAle spory rzut rogalików. Wyglądają znakomicie, aż się chce skosztować :)
OdpowiedzUsuńJadłabym <3
OdpowiedzUsuńPiękne rogaliczki :) zjadłabym chyba wszystkie :)
OdpowiedzUsuńniestety te rogale nie dla mnie - nie lubię ani lukru, ani maku, ani masy marcepanowej :P
OdpowiedzUsuńA jakie rumiane!: )
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są, ja ich nawet nie jadłam, pozostaje mi tylko zachwycać się Twoimi i po cichu zazdrościć wypieku ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku był pierwszy raz :D
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że to tak specjalnie dla mnie te rogale ;) ?
OdpowiedzUsuńPS. Wyglądają pysznie :D
Ja jeszcze nie robiłam, kusi mnie żeby wypróbować, ale się boję :))
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis Madziu, muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńależ ci ich zazdroszczę:) piękna i pyszna sprawa:) ja się nie odważyłam:)
OdpowiedzUsuńwygladaja przepysznie
OdpowiedzUsuńbooombaaaaa <3
OdpowiedzUsuńkooocham je, wyszły ci idealne!
Ukradłabym z chęcią jednego! Mniam! :-)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńPoproszę jednego do kawy. Wspaniałe !
OdpowiedzUsuńOne wręcz wołają z monitora: zjedz mnie :)
OdpowiedzUsuńporwałabym jednego! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają jak oryginał :) pycha!
OdpowiedzUsuńUwielbiam je.
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wyglądają. Ja jeszcze ich aninigdy nie jadłam, ani tym bardziej nie piekłam. Muszę przetestować.
OdpowiedzUsuńteż je robiłam, są przepyszne :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wyglądają, chyba też musimy spróbować upiec takie cuda ;-)
OdpowiedzUsuńUrocze!
OdpowiedzUsuńU mnie już po rogalach.
Ale ciasto i mak w zamrażarce jeszcze jest...
Tylko pozazdrościć:-) Pyszności:-)
OdpowiedzUsuńTakiego rogalika chętnie bym Ci porwała :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości,bo te rogale nie należą do łatwych, a wyszły Ci piękne :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam za ich upieczenie!
OdpowiedzUsuńPracy przy ich pieczeniu jest faktycznie sporo, dlatego gratulacje, wyszły jak malowane
OdpowiedzUsuńMusiały byc pyszne
OdpowiedzUsuńa moje wychodzą zawsze takie brzydkie że szkoda gadać:)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nigdy nie jadłam rogali marcińskich, w moim regionie nie ma ich... ale może sama je upiekę :-)
OdpowiedzUsuńJa też nie robiłam, ale może przez to, że nie wiem gdzie kupić biały mak...
OdpowiedzUsuń