10 000 odwiedzin i mała dygresja :)
Ostatni czas jest dla mnie bardzo trudny. Dużo się dzieje, a ja zaczynam się gubić. Rozpoczęły się studia, praca i dodatkowe obowiązki życiowe sprawiają, że nie mam czasu dla siebie. Trochę się żalę chociaż to nie to miejsce, ale... w końcu miał to być nie tylko blog kulinarny. Chociaż ostatnio to jedyna moja pasja, na którą kradnę czas. Komentarz TatySzymona sprawił, że zaczęłam się zastanawiać jaką drogą zaczął podążać ten blog. Z braku czasu nawet jeśli oglądam filmy, czytam książki i chodzę do teatru nie mam kiedy tego zapisać i uwiecznić. Jakoś przepis łatwiej dodać ;) Jednak mam nowe postanowienie... oprócz ciast pojawią się też skrawki tego mojego niekulinarnego życia. Dzieje się dużo jak sobotni, genialny koncert zespołu Dżem w Sali Kongresowej. Wrócę do tego, by mieć co wspominać, kiedy pamięć już całkowicie przestanie działać. Już teraz zapominam co dzieje się poprzedniego dnia... Mam nadzieję, że wystarczy mi motywacji, a i Wy zerkniecie i przeczytacie co mnie ciekawego spotkało :)
Chciałabym też tą notką Wam podziękować. Kiedy zaczęłam pisać ten blog nie zastanawiałam się nad tym ile ludzi go przeczyta, zajrzy, skomentuje... Aż tu dzisiaj patrzę i licznik przekroczył 10 000 odwiedzin! Jestem mile zaskoczona i bardzo Wam dziękuję!
W weekend wrócę z kolejnym ciastem i mam nadzieję, że odetchnę :) Pozdrawiam Was jesiennie i ciepło, bo za oknem szaro, buro i zimno :(
Gorąca herbata z prądem, dobry film lub książka na pewno się przydadzą :)
Cieszę się, że będą takie wpisu typu prywata bo je uwielbiam :) Gratuluję takiej liczby na liczniku :)
OdpowiedzUsuńO rany, że te moje słowa wspominające pierwszy udany skok? Hmm... Bo coś w tym jest. Widzisz, mój blog też dawno temu już przeszedł mutację. Na początku był blogiem związanym ściśle z Szymonem, blogiem rodzicielskim, a teraz... Teraz po prostu piszę. To co czuję, to co robię, to co przeżywam. I chyba nie warto sobie narzucać takich ram. Blog, to blog - pamiętnik. W pamiętniku przecież piszemy o wszystkim - o tym, co nas niepokoi, co sprawia przyjemność, co zadaje nam ból i co lubimy. I czasem warto mieć takie miejsce, gdzie można napisać właśnie to, co się myśli i czuje, bez ubarwiania "bo inni". Poza tym to też kwestia naszej paskudnej już aury. Złota polska jesień się skończyła, nadeszła plucha i zimno, potem zima, niestety. Więc ja życzę Ci motywacji i gratuluję takiej dużej liczby odwiedzin.
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie i na te niekulinarne wpisy. Będzie mi miło, jeśli dowiem się czegoś więcej o Tobie. Wydajesz się być niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą.
OdpowiedzUsuńGratypuluję i życzę wytrwałości w blogowaniu - jakikolwiek przybierze kierunek
OdpowiedzUsuń